25.11.2010 15:14
Szklanką po łapkach
Ostatnio, co jakiś czas przeglądam oferty sprzedaży zabytkowych motocykli na jednym z najpopularniejszych serwisów aukcyjnych. Nie wiem - może cierpię na nadmiar gotówki i zamiast kupna mebla czy innego cuda chcę kupić coś, co podczas zimowych popołudni bym skręcał, rozkręcał, czyścił i restaurował? Może moja Divera czuje się samotna w garażu? Może marzy mi się krótki epizod w programie „Legendy PRLu"? W każdym razie, przymierzam się i przyglądam i resztki moich kudłów na głowie stają dęba.
To co widzę niekiedy, co niektórzy odważyli się zrobić z Junaka M10, MZ Trophy, Jawy lub podobnym jej siostrom, woła o pomstę do nieba. Nie traktujcie mnie - proszę - jak zrzędę, który ciągle skrzypi o wszystko, ale po prostu: sezon zakończony, nie ma co robić, pisać o krótkich wycieczkach po Pyrlandii nie ma co, więc pomarudzę trochę.
Jedynym wyjątkiem, na który
przymykam swoje przekrwione oko, to CZ 175 z wsadzonym LPG.
(youtube) Reszta „pomysłowych Dobromirów"
powinna być skazana na dożywotnie słuchanie przebojów
Stana Borysa i nakaz spędzenia nocy z Violettą Villas.
Zdaję
sobie sprawę, że wolny czas + brak rozrywek w okolicy +
najważniejsza instytucja w życiu każdego mężczyzny czyli
szwagier, może zaowocować różnymi efektami, ale Mili
Państwo - proszę o odrobinę wyobraźni! Nie będę publikował
niektórych zdjęć ani nie podam linków do aukcji,
gdyż spowodowałoby to atak szału i nerwicy. Nie chcę mieć
kogokolwiek z Was na sumieniu. I tak wystarczająco niebezpiecznie
się zabawiamy w sezonie.
Ambicje niektórych są naprawdę wielkie i godne podziwu, ale wsadzenie do tyłu Junaka koła od Syreny i 1,5m kierownicy nie zrobi z niego na pewno Power-cruisera w stylu Triumpha Rocket. Zasada „koszulka z Polski, spodenki z Grecji, getry z Turcji" może się jedynie spisać w przypadku piłkarskiej reprezentacji Niemiec na ostatnim mundialu. Ta sama zasada nie działa w przypadku jednośladów. Kierownice typu „Ape Hangers" zamontowane w legendarnym produkcie ze Szczecina budzą we mnie podobne odczucia co roznegliżowana Irena Santor. Pomysł aby z poczciwej ETZki czy 150, 250 czy 251 robić enduro albo - nie daj Boże - crossa stawiałbym w tej samej konkurencji co walka Adama Małysza w ringu bokserskim z Nikołajem Wałujewem. Może i dwusuwy ładnie się „zbierają" ale na pierwszy rzut oka widać, który element był od którego motocykla. Eklektyzm posunięty do granic możliwości bije niemożebnie po oczach. Rozumiem cykl artykułów pojawiający się w „Świecie Motocykli" prezentujący dokonania niektórych pasjonatów, którzy przykładają się wzorowo do swoich przeróbek. Efekty końcowe naprawdę cieszą oko i budzą szacunek. Ale jak można naszego poczciwego Junaka próbować przerabiać w jakikolwiek sposób na Harleya ? I to domowymi sposobami ? Przecież to się nijak kupy nie trzyma! I jeszcze mieć odwagę oferować sprzedaż tego typu koszmarków? Takie motocykle wg. mojego skromnego zdania nadają się tylko do ODRESTUROWANIA! Regenerujemy, pucujemy, głaskamy i jedziemy grzecznie na kawkę i lans na miasto. A już zupełnie karygodne są frędzle zwisające z końcówek kierownic. To coś powinno być ucinane razem z cojones tego, który to wymyślił.
Tak się chwilami zastanawiam... Może bajka „Orange Country Choppers" serwowana przez Discovery dla niektórych być inspiracją.? Ale to tak samo jakby po obejrzeniu dobranocki „Reksio" wierzyć, że wszystkie psy są jak tytułowy bohater. Nie wiem jak ten wąsaty stary grubas z dwójką swoich synów tam pracuje w swoim warsztacie, ale ja się potrafię bardziej ubrudzić przy wymianie żarówki w tylnej lampie. A widzieliście w jakimkolwiek warsztacie boisko do kosza? Bo ja nie. Z resztą na tym Discovery same jakieś niebywałe i niewiarygodne historie puszczają...Szczególnie ten od tej szkoły przetrwania, wcinający robaki i śpiący w zwłokach jakiegoś jelenia czy innej ryjówki.
Może takich
wioskowych konstruktorów trapią jakieś kompleksy ? Nie mam
na Shadowke, nie mam na Intrudera czy Sportstera to se od sąsiada
za trabanta wezme junaka czy jawe i se zrobimy czoppera. I dawaj
! Puszczamy wodzę fantazji ! Pordzewiałe rama, kierownica z innej
epoki, zawieszenie jeszcze z innej części Świata, błotniki z
innego rodzaju pojazdu, coco jumbo i do przodu: Mad Max
rodem ze środowiska naturalnego naszego ulubionego blogera,
Ryszarda P.
Dobra. Koniec zrzędzenia. Byle do marca.
Lewa!
Komentarze : 4
a mojego Junaka widziałeś?
Odrestaurowanie motocykla to fajny pomysł, ale koszmarnie kosztowne przedsięwzięcie. Koszta zależą również od stopnia oryginalności w jakim się chce utrzymać dany motocykl. Jeśli przyjrzysz się cenom prawdziwych zabytków, to z łatwością dostrzeżesz że są warte czasem więcej niż nowa Honda Gold Wing. Natomiast przerabianie motocykli na choppery... Hm, wywodzi się właściwe z USA, gdzie odchudzało się duże cruisery Harleya oraz dodawało różne wizualne smaczki. Dla niektórych będzie to szczyt kiczu, a innym będzie się podobać. Jedne z lepszych smaczków motocyklowych jakie widziałem były swojego czasu okazywane na łamach magazynu Easy Rider (niemieckojęzyczne). Tam ludzie robili od podstaw perełki. Noooo i malowanie aerografem to konieczność! ;) Podsumowując, zgadzam się z Tobą, że robienie z zabytku czegoś dziwnego mija się z celem, ale ilu ludzi - tyle głów, więc trzeba się z tym pogodzić. (Patrz, tuning samochodowy - czasem wieś, a czasem potrafi oko cieszyć) Pozdrawiam! ;)
Zgadzam się w 100%, widziałem na żywo WSK 175 z bakiem od CZ, błotnikami zrobionymi z błotkników od Ursusa C-360, własnej konstrukcji zawieszeniem i siedzeniem złożonym z deski, na deskę gąbka ze starej wersalki i obite skają... no i mamy krossa. Nie wiem jak można byc takim idiotą, ale niestety tacy istnieją. Spoko wpis:) Pozdro!
no niestety, niektórzy masakrują moto swoim "poprawianiem" :/
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Turystyka (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (8)